– Widzę, że poznałaś już mojego synka – powiedział

– Widzę, że poznałaś już mojego synka – powiedziała. – Nimue jest w własnej komnacie, za karę, ponieważ była niegrzeczna dla ojca Griffina, a Gwennie dzięki Bogu usnęła, to marudne niemowlę i nie spałam przez nią przez większość nocy. Czy przybywasz z Kamelotu? Dlaczego mój pan nie przyjechał z tobą, Morgiano? – Przyjechałam ci o tym opowiedzieć – odparła Morgiana. – Lancelot przez jakiś czas nie powróci mieszkania. W Mniejszej Brytanii jest wojna, a jego brat Bors został oblężony w swym zamku. Wszyscy towarzysze Artura wyruszyli, by go ratować i obalić człowieka, który chce być imperatorem. Oczy Elaine napełniły się łzami, ale twarz małego Galahada promieniała podnieceniem. – Gdybym był starszy – powiedział – to też byłbym jednym z towarzyszy króla i mój tata by mnie pasował na rycerza i pojechałbym z nimi, i biłbym tych starych Saksonów i każdego starego imperatora! Wysłuchawszy całej historii, Elaine powiedziała: – taki Lucjusz to według mnie jakiś szaleniec! – Szalony czy nie, ma armię i twierdzi, że występuje w imieniu Rzymu – powiedziała Morgiana. – Lancelot przysłał mnie do ciebie i prosił, bym ucałowała od niego pociechy, choć taki młody człowiek jest zapewne za wielki, by go całować jak dziecko – dodała, uśmiechając się do Galahada. – Mój przybrany syn Uwain też uważał, że jest na to za dorosły, kiedy był mniej więcej twojego wzrostu, a kilka dni temu został pasowany na jednego z towarzyszy Artura. – Ile on ma lat? – spytał Galahad, a kiedy Morgiana odparła, że piętnaście, zmarszczył gniewnie czoło i zaczął liczyć na palcach. – Jak prezentował się mój drogi pan? – spytała Elaine. – Galahadzie, biegnij do swego nauczyciela, chcę porozmawiać z moją kuzynką – dodała, a kiedy dziecko odeszło, powiedziała: – Miałam więcej okresu, by porozmawiać z moim panem przed Zielonymi Świątkami niż przez wszystkie wakacji małżeństwa. To był pierwszy raz, przez te wszystkie wakacji, kiedy spędziłam więcej niż tydzień w jego towarzystwie! – Przynajmniej tym razem nie zostawił cię brzemienną – powiedziała Morgiana. – Nie – odparła Elaine. – i był bardzo wyrozumiały, i nie pragnął mego łoża przez te tygodnie, kiedy razem oczekiwaliśmy na narodziny Gwen. Mówił, że jestem nazbyt ciężarna i że to nie byłoby dla mnie przyjemne. Ja bym mu i tak nie odmówiła, ale prawdę mówiąc, to myślę, że wcale mu nie zależało... i tu muszę ci się z czegoś zwierzyć, Morgiano... – Zapomniałaś – powiedziała Morgiana ze smutnym uśmiechem – że znałam Lancelota przez całe swoje życie. – Powiedz mi, proszę, choć kiedyś ślubowałam sobie, że przenigdy cię o to nie zapytam... Czy Lancelot był twoim kochankiem? Czy kiedykolwiek zległaś z nim, Morgiano? Morgiana spojrzała na jej zatroskaną twarz i odparła łagodnie: – Nie, Elaine. Był taki czas, że o tym sądziłam... ale przenigdy do tego nie zaszło. Nie kochałam go ani on mnie nie kochał... Mówiąc to, ku swemu zaskoczeniu stwierdziła, że powiedziała prawdę, choć dotąd o tym nie wiedziała. Elaine wpatrywała się w podłogę, w miejsce, gdzie promień słońca przeświecał przez stary matowy skrawek szkła, który pamiętał jeszcze rzymskie czasy. – Morgiano, kiedy przyjechał na Zielone Świątki, czy widział królowa? – ponieważ Lancelot nie jest ślepcem, a ona siedziała na tronie u boku Artura, przypuszczam, że ją widział – odparła Morgiana sucho – Wiesz przecież, o czym mówię! – Elaine zrobiła zniecierpliwiony gest. Czy ona nadal jest taka zazdrosna? Czy tak bardzo nienawidzi Gwenifer? Ma Lancelota, urodziła jego pociechy, wie, że to człowiek honoru, czego chce więcej? jednak widząc, jak świeża kobieta nerwowo wykręca palce, jak na jej rzęsach wiszą łzy, Morgiana zmiękła – Elaine, Lancelot rozmawiał z królowa i pocałował ją na pożegnanie, kiedy ogłoszono